Dziś, czekając w przedszkolu na Tomeczka (ubierał się), usłyszałam taką oto rozmowę:
M.: E., czy zjadłaś dzisiaj obiadek?
E.: Obiadek? Oczywiście, że zjadłam! I to cały obiadek.
M.: Naprawdę zjadłaś cały obiadek? Tak ci smakował? (nadzieja w głosie)
Przechodząca akurat korytarzem intendentka odezwała się: E. nie zjadła dzisiaj obiadku.
Na co rezolutna E.: Prima aprilis!
W
tym momencie pani intendentka zaśmiała się i dodała: Oj, gdybyś zjadła
ten obiadek to wszyscy byśmy dzisiaj mieli prima aprilis.
E. to niejadek, jej mama strasznie nad tym ubolewa, więc jednym z często poruszanych tematów z typu "co było dzisiaj w przedszkolu", są pytania o posiłki.
Rozumiem mamę tej dziewczynki.:) Tomek także jest niejadkiem (wzrokiem i zapachem potrafi ocenić, czego nie lubi i co mu na pewno nie posmakuje), choć ostatnio przynajmniej wszystkiego w minimalnej ilości próbuje. Ja także podpytuję go często co pysznego, nowego zjadł.:)
Uwielbiam właśnie za to dzieci:))
OdpowiedzUsuńsa niesamowite co mogą powiedzieć aby nas rozśmieszyć,zadziwić albo zaskoczyć:))
miłego dnia Rylko:)
Zgadzam się, czasem prostotą i trafnością w stwierdzeniach nas "rozkładają".:)
Usuń