Wiem, że każdy z nas ma takie rzeczy, które w zależności od nastroju i dodatkowych czynników potrafią nas wkurzyć.:) Pomyślałam sobie, że mogę opisywać rzeczy, tematy czy sprawy, które potrafią mnie zirytować, wkurzyć a nawet rozwścieczyć. Będzie trochę z przymrużeniem oka, a trochę na serio. :)
Na pierwszy rzut rzecz, która jest obecnie w stałym repertuarze moich czynności domowych. Może dlatego jako pierwsza przyszła mi do głowy. Dzieje się tak z powodu "posiadania" małych dzieci. Wykonywanie jej raz dziennie to standard, zdarza się nawet 3-4 razy i co najgorsze, bardzo szybko nie widać, że owa czynność była czyniona! Mam tutaj na myśli MYCIE PODŁOGI.
Wkurza mnie niemiłosiernie, gdy zaraz po tej czynności "coś" musi się zdarzyć, wspomniane "coś", to nic innego jak rozlanie czy rozsypanie przeróżnych substancji obecnych w domu. Rozsypanie to pół biedy, bo odkurzacz - także w stałym repertuarze - idzie w ruch i szybko po sprawie. Zalania myć trzeba. Nie ma oczywiście z tego tytułu żadnych złośliwości czy krzywdy dla "winowajców", ale w duchu sobie ulżyć potrafię, używając również słownictwa niecenzuralnego.
Mam wrażenie, że każdy kto do mnie przychodzi patrzy mi na podłogi i akurat wtedy, te nie są "wystarczająco" czyste,a przecież w domu małe dzieci...
Wiem, że zapewne to moja obsesja, i wiem, że obiektywnie patrząc źle nie jest, ale...;-)
Wiem, że zapewne to moja obsesja, i wiem, że obiektywnie patrząc źle nie jest, ale...;-)
...ale, chyba tak ma większość mam. U mnie podłogi są czyste, dopóki dzieci są w szkole. Potem mogłabym odkurzać i zmywać co godzinę. To taka Syzyfowa praca. Pozdrawiam i czekam na " co mnie wkurza część 2".
OdpowiedzUsuńTo prawda, praca bez końca.:) A kolejna część "co mnie wkurza" chyba pojawi się po świętach, bo ten tydzień będzie bardzo intensywny. Pozdrawiam serdecznie Nieznajomą.:)
Usuń