16 kwietnia, 2012

Pisanki

W Wielką Sobotę rano robiliśmy tradycyjną metodą pisanki. Robiliśmy je sposobem mojej śp. Babci Luci.

Specjalnie przygotowanym pisakiem zrobionym z patyczka i metalowej maleńkiej rureczki (patyczek a na nim metalowy aglet - wersja oryginalna), która była maczana w wosku, po czym pisaliśmy po skorupce różne wzorki.

Wosk musi być dobrze rozgrzany, płynny. Jedną z ciekawostek jest informacja, że najlepszy do tego jest WOSK PSZCZELI, którego my niestety w tym roku nie mieliśmy (ale za rok już będę przygotowana :)!).

Weronika i Wojtek głównie zajmowali się tą czynnością, Tomek uznał, że "nie i koniec". No, ja też zrobiłam maleńką próbkę umiejętności.

Zapału było wiele, efekt końcowy był nieco inny niż oczekiwaliśmy, ale nie poddajemy się. Praktyka czyni mistrza, więc za rok kolejna próba.


Pisanki barwione był farbką powstałą z wygotowanych obierek cebulowych (były zbierane przez ponad pół roku).



Kolor docelowy to od pomarańczowego przez rudy, aż do brązu - w zależności od długości "namaczania" pisanek. Najciemniejsze wychodzą, gdy są gotowane w obierkach. Bo można jajka ugotować wcześniej i potem tylko chwilę je pomoczyć w barwniku.

Jak na złość, nie mamy porządnego zdjęcia pisanek po kolorowaniu. Jedynie koszyczek "święconka" ma maleńką próbkę tego co między innymi nam wyszło.


Taki nieco spóźniony akcent Wielkanocny.:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz