11 czerwca, 2012

Świnka :)

Żeby nie było w naszym domu, w tej szarej codzienności nudno, i aby było chociaż trochę w tej szarości oryginalnie odwiedziła nas... świnka.:)
A dokładniej, odwiedziła naszego Marcinka. Niespodziewanie, z zaskoczenia i lewostronnie. Jak to się stało? Cóż... spotkać się musieli jakieś trzy tygodnie wcześniej, ale wszystko wyszło na jaw niedawno.:)
W zeszłym tygodniu nasze najmłodsze dziecię jednej nocy zagorączkowało po czym, następnego dnia zaczęło dziwnie z jednej strony puchnąć. Z pierwszej chwili zwaliłam ten fakt na wyżynające się górne czwórki. Jednak lekko zaniepokoiła mnie solidność opuchlizny.
Jako, że w zeszłym tygodniu było Boże Ciało, doczekaliśmy do piątku i wizyta u lekarza potwierdziła moje przypuszczenia. Pani doktor nie kryła zdziwienia, bo już od dobrych kilku lat nie miała ani jednego przypadku świnki. Teraz na świnkę dzieci są standardowo szczepione, ale po pierwszym roku życia. Szczepienie Marcinka miałam dopiero w planach. Na szczęście Marcinek przechodzi ją dosyć łagodnie, i właściwie nie ma żadnych dolegliwości poza opuchlizną.
Teraz tylko z lekkim niepokojem czekam na informacje od przyjaciół z którymi spotkaliśmy się niedawno, czy aby ich młodszy synek nie złapał świnki od Marcinka. Mam nadzieję, że jednak nie, bo byłoby mi strasznie głupio, że tak wyszło.
Nasze pokolenie jeszcze nie było szczepione na świnkę (a przynajmniej nie w standardzie). Ja pamiętam, jak sama przechodziłam tę chorobę i wspominam to dosyć miło.:) Chorowałyśmy wspólnie ze starszą siostrą i spędzałyśmy wesoło czas, z szyjami opatulonymi szalikami.;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz