27 maja, 2012

na Dzień Matki wizyta mojego Taty.:)

Krótki wstęp do tematu.
We wtorek i środę miałam potworne bóle głowy, ledwie funkcjonowałam. Jak nigdy musiałam wspomagać się lekami przeciwbólowymi.
W czwartek wieczorem czułam się już koszmarnie, do tego doszedł beznadziejny ból gardła, i coś mnie tknęło, by sprawdzić czy nie mam gorączki. Okazało się, że jest i to całkiem spora (39,7 st. C). Następnego dnia poszłam do lekarza. Aż trudno uwierzyć, ale okazało się, że dorwała mnie angina.
Dzisiaj wreszcie pierwszy dzień bez gorączki. Strasznie osłabiona jestem, pocę się jak przysłowiowa mysz. Ten dzień nie należy (fizycznie) do lekkich, bo jestem dziś sama z dziećmi w domu. Ale daję radę.;)

Wczoraj przyjechał do nas na weekend mój Tato. Mama jest w Siedlcach i pomaga mojej siostrze. Krzyś z moim Tatą poszli pierwszy raz na coroczną pielgrzymkę mężczyzn do Piekar Śląskich. Bardzo się cieszę, że oni mogli tam dzisiaj razem być. Patrząc na wydarzenia ostatnich lat, dzisiejszy dzień jest błogosławieństwem. Obydwaj zgodnie stwierdzili, że warto było podjąć ten trud, że jest to przeżycie niepowtarzalne i głębokie duchowo. Są już nawet plany, że za rok pójdą w większym gronie...
Zobaczymy czy uda im się to zrealizować, ja wierzę, że tak. .:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz