Dziś byliśmy całą familią na zakupach. Główne zakupy to bielizna, oraz obuwie (dzieci szybko wyrastają z rzeczy). W związku z wyjściem całą rodzinką, muszę podzielić się pewną refleksją... Mianowicie, jak idziemy razem - a jest nas dwójka dorosłych i piątka dzieci - widzę, jak wiele osób liczy nam dzieci. Nie jest to temat, który dopiero teraz zauważyłam, dziś się nim dzielę. Czasem głowy ludziom aż "chodzą"... Ja wiem, żeśmy "rodzina wielodzietna", ale czasem kaprys na twarzy potrafi zirytować. Niektórzy reagują tak, jakby łożyli na nasze dzieci i irytował ich fakt, że mamy ich aż "tyle". Wiem, że nie powinnam się tym przejmować, zwyczajnie nie zauważać, ale niekiedy po prostu nie da się. Dziś nawet kilka razy usłyszeliśmy komentarze słowne. Czy naprawdę ludzi już tak szokuje widok normalnej rodziny z piątką dzieci? Rzadko wychodzimy z całą piątką jednocześnie, a jak tak się dzieje, to nie użeramy się ani nie złościmy, bo dzieci są posłuszne (w granicach normalnych zachowań), nie są nazbyt hałaśliwe, jedynie gadatliwe.;) Może ta normalność po prostu zaskakuje. Może to, że nie wyglądam na umęczoną styraną mamę, tylko na zadowoloną z życia i z tego "co mam" tak szokuje? Nie wiem.
Zaczynam świętowanie.;)
Wczoraj
dostałam pierwszy prezent urodzinowy.:) Śliczne kolczyki zrobione przez
moją siostrę. Do tego kartka własnoręcznie zrobiona. Milutko,
szczególnie, że mieszkamy kawał drogi od siebie.:) Zdjęcia dorzucę nieco
później.
A teraz już zmykam do łóżka, bo dzisiajszej nocy, sen krótszy o godzinę... Czas letni wita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz